7 listopada resort zdrowia przekazał, że badania laboratoryjne potwierdziły zakażenie koronawirusem u kolejnych 27 875 osób. Ostatniej doby zmarło 349 osób zakażonych koronawirusem. Z powodu COVID-19 zmarło spośród nich 49 osób bez chorób współistniejących.
Natomiast, tygodniowe statystyki zgonów nie z powodu COVID-19 zaczęły rosnąć w 38. tygodniu roku. Na przełomie września i października, w ciągu jednego tygodnia zmarło 8 410 osób. Tydzień później kolejne 9 190. Po raz pierwszy 10 tys. zgonów w ciągu tygodnia przekroczono między 12 a 18 października. W kolejnym tygodniu zmarło 12 244 osoby, a w ostatnim tygodniu października – 12 257.
Mamy więc do czynienia z sytuacją, że jednego dnia na COVID-19, bez chorób współistniejących umarło ok. 50 osób, na inne choroby, również jednego dnia, ok. 1750.
Warto postawić pytanie: skąd tak drastyczny obecnie wzrost zgonów na inne choroby niż COVID-19? Brak kontaktu z lekarzem? („tele-porady”; „leczenie” przez Skype). Przerwane kuracje onkologiczne? Odłożone zabiegi i operacje? Nie wiem. Nie znam odpowiedzi na te pytania, ale wciąż ich poszukuję. …i odnoszę wrażenie, że jestem bliski rozwiązania tej „zagadki”.
Jednak już teraz chcę postawić pytanie: KTO PONIESIE ZA TO ODPOWIEDZIALNOŚĆ? Kto poniesie odpowiedzialność za śmierć albo pogorszenie się stanu zdrowia osób, ponieważ przez kilka miesięcy byli „prowadzeni” przez lekarzy rodzinnych przez telefon albo internet? Takie historie skrupulatnie notuję i opisuję. Między innymi dlatego, że dotyczy ona także mnie, ale przede wszystkim kilkoro moich Parafian.
Kilka dni temu przeczytałem informację, że w Polsce brakuje koronerów, czyli osób uprawnionych do stwierdzania zgonów (w Polsce zawód ten oficjalnie wprowadzono w 2002 roku i jest nim lekarz medycyny sądowej, którego zadaniem jest także ocenić, czy przyczyna śmierci była naturalna czy nie oraz wystawienie świadectwa zgonu). We wspomnianym artykule znalazła się również informacja, że lekarze rodzinni boją się nie tylko leczyć chorych, ale również od początku pandemii – z powodu braku koronerów – nie chcą stwierdzać zgonu i sporządzać stosownego dokumentu, ponieważ, jak twierdzą, boją się zarażenia; tłumaczą się również brakiem czasu. Na usprawiedliwienie, należy wspomnieć, że obowiązujące przepisy, nie mówią jasno, czy mają taki obowiązek.
Od wielu lat nie posiadam telewizora i nie oglądam telewizji. Unikam również informacji radiowych. Natomiast „nałogowo” czytam książki. Dlatego zachęcam wszystkich, aby spróbowali ograniczyć śledzenie przekazów medialnych, i sami spróbowali wyrobić sobie zdanie na powyższy temat na podstawie dostępnych liczb i danych a także fachowej literatury, m.in. książek autorstwa profesorów Sucharita Bhagdiego oraz V.A. Shivy, naukowca z czterema doktoratami zdobytymi na MIT, najlepszej politechnice na świecie (USA).
Przy okazji powyższej refleksji, wyrażam mój najwyższy szacunek wobec całego Personelu Szpitala w Pasłęku! Niemal każdego dnia widzę Wasz trud, poświęcenie, zdyscyplinowanie oraz służbę wobec chorych i to BEZ WZGLĘDU NA ZGROŻENIE JAKIE WAM GROZI! Czasami słyszałem takie powiedzenie: „O, to jest ksiądz z powołania!”, albo niestety: „To nie jest ksiądz z powołania, zachowuje się jak urzędnik kościelny!” Szczególnie o Paniach Pięleniarkach, Opiekunkach i Salowych, Ratownikach Medycznych, Rehabilitantach, Wszystkich Pracownikach, również o lekarzach pracujących w szpitalach, W NASZYM SZPITALU, chcę powiedzieć: „JESTEŚCIE ANIOŁAMI! Traktujecie swoją pracę jako powołanie! Wkładacie w nią pasję i kochające serca! Zapewne niejeden raz macie obawy związane z zakażeniem SARS cov-2, a mimo to, najlepsza opieka oraz zdrowie pacjantów jest dla Was największym i najważniejszym dobrem! Dlatego, między innymi, tak bardzo lubię NASZ pasłęcki szpital! Oczywiście, przede wszystkim, ze względu na kapłańską posługę wobec chorych, ale również dlatego, że lubię z Wami przebywać, rozmawiać, dzielić się wiarą i radością, czasami również tym, co trudne! A najkrócej rzecz ujmując: tak zwyczajnie, po ludzku – bardzo Was szanuję!„
Niech Was Bóg błogosławi i darzy zdrowiem! Z miłością i modlitwą – ks. Jacek
